Easy day is hard
-
DST
70.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
27.27km/h
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem już naprawdę ostatni raz dałem się nabrać na stary podstęp pod tytułem "lajtowa jazda". W grupach szosowych chyba coś takiego nie istnieje. Wystarczy że jedna osoba ma ochotę się ścigać, wtedy podąża za nią ktoś inny, potem wyskakują kolejni... nie inaczej było na dzisiejszym objeździe trasy krakowskiego IC.
O 17 pod Cracovią była spora grupa chyba z 20 kolarzy, wśród nich kilku znajomych: Marcin, Filip; oraz twarze (a raczej rowery :D) które kojarzyłem z jesiennych IC i z Kącika. Niezbyt duży ten krakowski światek szosowy. Choć oczywiście było też parę nowych ludzi. Na start w Kryspinowie dojechało nas już koło 30. Spora grupa. Tam krótkie przemówienie wygłosił Radar (trasa jest taka i taka, premie są tu i tu, jedziemy spokojnie, kto chce ten może się ścigać). Po paru kilometrach tempo było już wyścigowe, grupa porwana, a ja zastanawiałem się czy cisnąć jak wszyscy czy jechać swoim tempem.
Ostatecznie stanęło na tej pierwszej opcji. Znalazłem się w grupce z Piotrem, Dorotą, Ewą i jeszcze jednym gościem którego nie znałem. Jedziemy sobie, wiatr wieje, serce wali, słońce zachodzi. Piotr prowadzi przez większość czasu. W końcu kiedy poczułem się na siłach postanowiłem dać mu zmianę... i wtedy nastąpiła katastrofa.
Jadąc z przodu zboczyłem nagle ze swojego toru jazdy. Jadąca za mną Ewa (jechała na wysokości mojego tylnego koła, bo był boczny wiatr) nie zdążyła w porę zareagować i zderzyliśmy się kołami. Pękły jej dwie szprychy. Głupia sytuacja. Zatrzymaliśmy się, nie dało się nic zrobić, zadzwonili po transport. Poczekałem z nimi przez chwilę, przeprosiłem i pojechałem do miasta bo się ściemniało. Muszę się jeszcze dużo nauczyć o jeździe w grupie.
komentarze
Nie tyle w grupie, co generalnie naucz się jeździć!