Październik, 2010
Dystans całkowity: | 726.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 72.63 km |
Więcej statystyk |
30 październik
-
DST
154.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miała być spokojna setka po puszczy, a wyszło na to że znowu prawie pobiłem rekord. Rano spotkaliśmy się z Maksem, Piotrkiem i Marcinem na Wielickiej w celu pojeżdżenia po puszczy. Podjechaliśmy na rynek w Niepołomicach nieco spóźnieni, mieliśmy się tam spotkać z Robertem. Okazało się, że jemu też coś wypadło i przyjechał nawet później niż my. Dzięki temu mieliśmy czas posilić się przed wyjazdem do Puszczy. O tej porze roku jest tam pięknie i pusto, więc jadąc spokojnym tempem sobie pogadaliśmy. Następnie objechaliśmy wspólnie tzw. "kwadrat" - cztery przecinające się asfaltowe drogi w Puszczy, na których zamknięty jest ruch dla samochodów. Jedno takie okrążenie ma około 12 kilometrów.Popas przed "czasówką"
© bradi
Padła idea: zróbmy jedno kółko na czas. Mieliśmy jechać grupą i dawać mocne zmiany, ile kto wytrzyma. Szybko okazało się że plan był nieco zbyt optymistyczny, grupa się podzieliła i zapanował chaos. Po pierwszym zakręcie ostatecznie podzieliliśmy się na 2 grupki: Ja, Maks i Marcin z przodu, a Robert i Piotrek kawałek dalej. Przejechaliśmy to kółko w czasie około 18 minut, właściwie nie schodząc poniżej czterdziestki. Marcin "wygrał" - przyjechał pierwszy.
Odpoczywając po tej mini-czasówce spotkaliśmy szosowca z Bochni na Specu. Trochę pogadaliśmy i wyszło na to, że pojechaliśmy do Wiśnicza :D. Na Kwadracie rozstaliśmy się z Robertem, który nie miał już czasu oraz z Piotrkiem, który nie ma przełożeń na podjazdy.
Potem mini-obiadek w Bochni, foteczki w Wiśniczu, spokojna jazda do Gdowa i parę pagórków przed Wieliczką, gdzie Marcin odbił na Zachód, a ja z Maksem wróciliśmy do Krakowa. Wyjazd był bardzo udany, szczególnie cieplutka pogoda dopisała. Coś ten sezon cały czas nie chce się skończyć :)
28 październik
-
DST
30.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótki wypad do Lasku Wolskiego. Zrobiłem podjazd pod Zoo; nie mierzyłem czasu, ale wydawał się krótszy niż zazwyczaj. Taki poranny rower daje niezłego kopa na cały dzień!
Dwie niebezpieczne sytuacje na Rakowickiej: najpierw kiedy przejeżdżałem na wprost na światłach, skręcający z naprzeciwka w swoje lewo kierowca mnie nie zauważył i musiałem bardzo gwałtownie hamować. Zaraz potem tak bardzo się zamyśliłem, że wjechałem w szynę tramwajową, jednak udało mi się nie upaść.
24 październik
-
DST
156.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
"Życiówka". Sam bym nigdy nie wpadł na pomysł bicia rekordu właśnie teraz, jesienią, ale determinacja Maksa sprawiła że stawiłem się o 9 rano pod Cracovią i wyruszyliśmy, razem z Marcinem i Piotrkiem na planowaną wyprawę na północ. Nieco dalej spotkaliśmy Roberta, a w Zielonkach dalszych trzech zawodników z Forum Szosowego. Tak uformowanym peletonikiem ruszyliśmy na Skałę i Olkusz, usiłując nadążyć za nadającym tempo Marcinem. W Olkuszu odpadła nam połowa grupy i już w cztery osoby (Ja Piotrek Marcin Maks) pognaliśmy dalej na północ.
Przez większość trasy widoki przezentowały się mniej więcej tak:Koło Kluczy
© bradi
Dobry asfalt, w miarę płasko, złota polska jesień. I tylnia część zawodnika przede mną :). Temperatura też dopisała. W Pilicy godzinna przerwa na obiad, a potem powrót tą samą drogą do Krakowa.
Do domu zawitałem parę minut po piątej.
Muszę przyznać że zupełnie nie czuję zmęczenia (jeśli nie liczyć, oczywiście, zakwasów), a wręcz przeciwnie: jestem pełen energii i zadowolenia. Przy takich dystansach po pewnym czasie przekracza się niewidzialną barierę i potem nie ma już różnicy czy pojedzie się 50km dalej czy nie. Oczywiście zakładając że wcześniej się troszkę przygotowało kondycję :). Pod koniec Marcin dokręcił wręcz tempo - i jakimś cudem wszyscy nadążyliśmy.
Dzień był udany, następny taki dystans zrobię chyba już w przyszłym roku.
23 październik
-
DST
76.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Samotny wyjazd na Zachód. Piękna jesień, w większości ciche drogi. Przetestowałem nowo nabyte ocieplacze i wdzianko na chłodną pogodę.
PS. Zrobiłem w tym sezonie 5000 kilometrów :). Bikestats pokazuje tylko 4 ponieważ nie wszystko tu wpisywałem. Z tych nielogowanych kilometrów (dojazdy do szkoły/pracy, krótkie wycieczki) uzbierało się minimum tysiąc, według licznika na skradzionym rowerze.
16 październik
-
DST
90.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ale dzień :). Wstałem o 11.30, patrzę na forum szosowe a tam ustawka o 12.15. Migiem ubieram się i już mknę na rowerze w kierunku Swoszowic, nie zjadłszy śniadania. Tam spotykam Maksa i Marcina. Ten ostatni prowadzi nas drogami Pogórza Wielickiego w kierunku Świątników. Następnie zahaczamy o Siepraw, Wieliczkę, Zbydniowice i z powrotem do Swoszowic. Droga oczywiście non stop biegnie pod kątem, a to zjazdem a to podjazdem. Marcin dołożył wszelkich starań, żebyśmy nie ominęli żadnego z trudniejszych podjazdów w tej okolicy. Tempo również nie było turystyczne.
Wszystko to spowodowało, że wracając, jakieś 5km od domu, tak siekło mnie zmęczenie, że oczy mi się zamykały i nie mogłem jechać szybciej niż 15km/h. Pierwszy raz w życiu czegoś takiego doświadczyłem, dobrze że dopiero pod domem. To dowodzi jak ważne jest dobre odżywianie (i picie) przy trudniejszych trasach.
Dzięki dla Marcina za pokazywanie drogi, Pepsi i Prince Polo. A dla Makdeba za wodę i odprowadzenie do domu. Udany wyjazd!
12 październik
-
DST
65.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa Dookoła Huty. Po raz pierwszy w życiu zapuściłem się w te tereny, jechałem bez mapy i na żywioł. Źle wspominam ten wypad, i jeżeli tam kiedyś wrócę to tylko zaplanowawszy wcześniej dokładnie trasę. Jakieś 50% trasy to nierówne, dziurawe drogi. Do tego kilka razy zabłądziłem i trzeba było się wracać. Najbardziej dynamiczne kawałki z mojej playlisty przetrawiłem szukając drogi albo z wolna omijając dziury :(. Ruch samochodowy był spory, co dodatkowo stresowało.
Jedyny plus to kilka przyjemnych widoczków na okoliczne pola.
9 październik
-
DST
53.30km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cudowny dzień na rower :) Optymalna temperatura, bezchmurne niebo, spadające liście, mało samochodów. Trasa to miało być ćwierć pętli Krakowa - wyjeżdżamy na Zachód i wracamy od Północy. W okolicach Korzkwi zacząłem zastanawiać się czy jechać dalej na Michałowice, czy wracać już do domu. Wtedy to spotkałem miłego bikera na szosowym Authorze, wspólnie z którym wróciliśmy do Krakowa. Zachwalał Karkonosze - koniecznie muszę wybrać się tam w przyszłym roku.
Bardzo przyjemny jest zjazd z Białego Kościoła do Doliny Prądnika. Na mapie google nie ma tej drogi, a nawet przy wjeździe do wioski jest znak "ślepa uliczka" z tabliczką: "brak dojazdu do Ojcowa". Nie należy się tym przejmować tylko jechać przed siebie, aż dojedziemy do skrzyżowania z ulicą Skalną - jest to wąziutka dróżka o bodaj 2 metrach szerokości, którą zjeżdża się bardzo przyjemnie - pod warunkiem że nic nie wyjedzie z naprzeciwka :).
8 październik
-
DST
25.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótka wizyta w serwisie, oraz mała pętla po Krakowie.
3 październik
-
DST
35.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Anią przez Tor Kajakowy do Lasku Wolskiego. Powrót niebieskim szlakiem ku Królowej jadwigi.
1 październik
-
DST
42.00km
-
Sprzęt Corratec
-
Aktywność Jazda na rowerze
Korzystając z suchych dróg wyciągnąłem szoskę i zrobiłem małą pętelkę: Tor Kajakowy - Piekary - Liszki - Kryspinów - Księcia Józefa - Przegorzały - Królowej Jadwigi. Na głowę wełniana czapka, w uszy słuchawki z porządną łupanką i w drogę ;]. Po drodze spotkałem grupkę bikerów z których jeden jechał na takiej ramie. Muszę przyznać że wygląda zabójczo i jak kiedyś zabiorę się za kupowanie mtb to taka merida by mi bardzo pasowała.
Ruch na drogach był spory. Parę razy pod rząd zostałem minięty na gazetę. Strach pomyśleć co by było gdyby kierowca ciut gorzej wymierzył (nie miałem kasku, bo pod niego czapka nie chciała wejść). Chyba jeżdżę za blisko prawej krawędzi drogi. Do tego doszedł kapeć złapany na krawężniku przy wjeżdżaniu z ulicy na ścieżkę rowerową. Mam nauczkę :D