23 czerwiec
-
DST
51.10km
-
Czas
04:00
-
VAVG
12.78km/h
-
Sprzęt Trek 820
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwudniowy wypad z Mateuszem w Beskid Śląski. Udało się załatwić cudowną metę: chatkę zaraz pod schroniskiem na Błatni, jakieś 850m nad morzem :). Zaczęliśmy z Brennej (późno, bo dopiero około 15), skąd zielonym szlakiem wyruszyliśmy w kierunku południowym, na Trzy Kopce. Widoczki na tej trasie zachęcają do życia:
Stamtąd cofnęliśmy się kawałek na północ niebieskim szlakiem, po czym zjechaliśmy asfaltem do Dobki. Stromy zjazd! Ciekawie musi się go pokonywać w drugą stronę. Z Dobki odbiliśmy w lewo w drogę, która miała być skrótem do Wisły. Niestety nie wzięliśmy pod uwagę, że prowadzi ona przez tzw. Tokarnię - zabójczą przełęcz z kilkoma naprawdę stromymi ściankami. Na szczęście sceneria dopisała, a i asfalt był niezłej jakości:
Z Wisły cały czas asfaltem wspięliśmy się na przełęcz Salmopolską. Podjazd jest długi ale bardzo łagodny, asfalt szeroki, gładki i nieuczęszczany, więc jazda to czysta przyjemność:
Plan był taki, żeby zjechać z Salmopola drugą stroną asfaltem do Szczyrku, jednak zmierzch się zbliżał, a my mieliśmy jeszcze wspiąć się na Błatnię. Dlatego optowaliśmy podjazdem czerwonym szlakiem górskim na Kotarz, a następnie bardzo przyjemnym zjazdem niebieskim szlakiem z powrotem do Brennej (6 kilometrów!):
Na koniec nastąpił baaaardzo ciężki podjazd na Błatnię. A właściwie podejście, bo w wielu miejscach stromizna, nawierzchnia z luźnych kamieni, no i zmęczenie nie dały nam utrzymać się w siodle. Na dodatek robiło się ciemno. Ledwo zdążyliśmy do chatki pani Haliny, która dała nam kolację, ciepłą wodę i pokoik do spania. Nie trzeba dodawać, że dzień był udany :).