bradi prowadzi tutaj blog rowerowy

Chasing Pavements

Emilia-Romania: Śladami Pantaniego

  • DST 88.30km
  • Czas 03:29
  • VAVG 25.35km/h
  • Sprzęt Corratec
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 maja 2012 | dodano: 02.06.2012

No, może nie tyle podróż po śladach "Il Pirata", ile podróż do źródeł - w kierunku Cesenatico gdzie mieszkał, i gdzie znajduje się poświęcone mu muzeum. Kim był Marco Pantani wielu z was wie, mimo to napiszę o nim mini artykuł. Po pierwsze dlatego, że oprócz tego dzisiejszy wyjazd był mało ciekawy - płaska, ruchliwa droga, upał, spaliny. Po drugie dlatego, że od czasu powrotu z Włoch naczytałem się sporo o Pantanim i chcę streścić to czego się dowiedziałem.

Profesjonalne kolarstwo śledzę dopiero od 3 lat, a więc długo po jego śmierci. Mimo to na każdym kroku w komentarzach spotkać można porównania obecnych kolarzy z Pantanim, a oglądając włoskie wyścigi za każdym razem na trasie znaleźć można napisy z napisem "Marco - sempre con noi", czy takie jak ten który zaobserwowałem na podjeździe przed Brisighellą:

Pantani vive! © bradi

Przeglądając Internet dowiedzieć się można, że Pantani był wielkim "scalatore", góralem, który w 1998 roku jako ostatni w historii kolarz wygrał w jednym sezonie Giro d'Italia i Tour de France. Ten sam Tour podczas którego wybuchła afera dopingowa Festiny, która po raz pierwszy obnażyła masowemu odbiorcy skalę dopingu w kolarstwie. O sławie Pantaniego decydowały jednak nie tyle jego osiągnięcia, ile jego szczególna osobowość i sposób w jaki się ścigał. W historię kolarstwa wpisał się jego obraz, kiedy w bandanie na głowie (od której otrzymał przezwisko Pirata), z odstającymi uszami (przez które zwano go Elefantino), stojąc w pedałach i z rękami w dolnym chwycie rozpoczyna wielką ucieczkę na alpejskim podjeździe. Pantani znał tylko jeden sposób na wygranie wyścigu - druzgocący atak u stóp podjazdu, i stosował go z powodzeniem od pierwszych lat swojej kariery.

W latach dziewięćdziesiątych, kiedy EPO było niewykrywalne a kibice niezrażeni aferami dopingowymi, ta wątłej postury postać musiała wydawać się nadrzeczywista podczas gdy pokonywała przełęcze z prędkościami niewyobrażalnymi dla zwykłego człowieka. A to, co w europejskich fanach kolarstwa budziło respekt i podziw, w Italii, kraju o głęboko zakorzenionej kolarskiej tradycji i fanatycznych Tifosich, przerodziło się w prawdziwą Pantani-manię. Z wyścigami kolarskimi od początku wiąże się romantyczno-heroiczna retoryka używana przez patronujące im gazety. W połączeniu z osobowością Pantaniego i z narodowym patriotyzmem Włochów, wizerunek tego kolarza przerósł rzeczywistość i zaczął żyć własnym życiem.

Tym większy był szok, kiedy na przedostatnim etapie Giro w 1999 roku Pantani został zdyskwalifikowany za 52% hematokryt, co przekraczało wprowadzony niedawno w celu walki z EPO limit 50%. Do tego momentu Pirat zdominował cały wyścig, i pewnie zmierzał po swój drugi z rzędu tytuł. Razem z nim z wyścigu wycofała się cała drużyna Mercatore Uno - utworzona dla niego i wokół niego. Szok zarówno dla publiki, w oczach której mit Pantaniego-bohatera zderzył się z brudnym światem strzykawek, sterydów i cynicznych lekarzy. Szok dla Pantaniego, który nie mógł zrozumieć dlaczego w świecie gdzie doping był chlebem powszednim każdego zawodnika, właśnie on spośród wszystkich został napiętnowany.

Działania Pantaniego w ostatnich latach pokazują jak bardzo wrażliwą i niestabilną był osobą. Przestał się ścigać w 1999 roku. W późniejszych latach zdarzały mu się na przemian powroty do ścigania i okresy bez treningu. Mógł sobie na to pozwolić, dzięki statusowi idola który zdobył sobie wcześniej we Włoszech. Równocześnie odpierał w sądach zarzuty dopingu. W 2003 roku ostatni raz wystąpił w Giro, kończąc na 14 miejscu. W drugiej połowie roku leczył się od kokainy w klinice uzależnień. Czternastego lutego 2004 roku znaleziono go martwego w hotelu Le Rose w Rimini; prawdopodobna przyczyna zgonu - przedawkowanie.

Umarł człowiek, przeżył mit. Jak to zwykle bywa w takich wypadkach, na dalszy plan zeszły jego niedoskonałości i kontrowersje. Ludzie uświadomili sobie to, co mu zawdzięczają: inspirację. Powstały piosenki, książki i filmy go wspominające. W pewien sposób Marco Pantani stał się ikoną kolarstwa, wcieleniem ideałów z którymi identyfikuje się każdy kto uprawia ten sport. Całym sercem oddany swojej pasji, atakujący każdą górę w straconej walce z grawitacją aby, jak powiedział "skrócić cierpienie". Wiecznie na stojąco, wiecznie pod górę, nie oglądając się za siebie, być może po to, żeby zagłuszyć ból dotkliwszy niż palenie mięśni. Ten Pantani żyje i ma się dobrze. Vive Pantani!
Pierwszy rower Pantaniego © bradi




komentarze
bradi
| 12:39 niedziela, 15 lipca 2012 | linkuj Dzięki, napracowałem się trochę nad nim :)
Hlas | 20:19 sobota, 14 lipca 2012 | linkuj fajny tekst, pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eszcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]